Książka, która dała mi dużo do myślenia. Jej sugestywnie wykreowany świat zapadł mi bardzo mocno w pamięci...
Tłumaczenie: Robert Sudół
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 268Spotkanie z tą książką jest jak zanurzenie się w ciemnej, mętnej i martwej wodzie. Po jej odłożeniu z ulgą wynurzamy się na powierzchnię, żeby zaczerpnąć powietrza w świecie pełnym zdobyczy cywilizacji. McCarthy z wielkim talentem pokazuje prawdę, z którą na co dzień rzadko i w niewielkim stopniu się konfrontujemy. Świat jaki znamy jest zjawiskiem niezwykle kruchym i niewiele trzeba, żeby go zniszczyć. I co nam wtedy zostanie?
Mężczyzna i chłopiec, bohaterowie „Drogi”, brną przez
zniszczony, ciemny, martwy i nieprzyjazny świat. Tą drogą, metaforą życia,
skłaniają nas do głębokich refleksji na temat jego sensu i wartości. Mężczyzna
stara się chronić swojego syna za wszelka cenę i wszystkimi sposobami przed
zagrożeniami jakie niesie ze sobą nowa rzeczywistość. Jednocześnie chce
przekazać mu wartości ważne w (dawnym) życiu. Trudna to nauka i rola, bo świat
wokół naszych bohaterów jest wrogi, niebezpieczny i pozbawiony reguł. I tylko
taki świat zna chłopiec. Jak przygotować go na dalszą, samodzielną drogę? Jak ocalić
dobro, mimo wszelkich przeciwności wciąż tkwiące w mężczyźnie i kiełkujące w
chłopcu? Tylko podobnie myślący i czujący ludzie mogą to ziarno ocalić…
>>>Moja subiektywna ocena: 8/10<<<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz