czwartek, 10 lipca 2014

Tańcząc na rozbitym szkle - Ka Hancock

Propozycja terapeutyczna. Dla tych, którzy łakną wzruszeń. Nic dodać, nic ująć...


Tytuł oryginalny: Dancing on Broken Glass
Tłumaczenie: Magdalena Filipczuk, Michał Filipczuk
Wydawnictwo: Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Liczba stron: 608





Kochajcie! Życie niesie ze sobą wiele frustracji, trudnych, często wręcz tragicznych chwil, ale jeśli będziecie kochać i będziecie kochani, poradzicie sobie w każdej sytuacji.

Takie przesłanie płynie z kartek książki Ka Hancock. Owszem, prawda trywialna, ale tak często o tej prawdzie zapominamy, że dobrze gdy ktoś nam o niej od czasu do czasu przypomni. Szczególnie jeśli jest to ktoś kto lubi ludzi i optymistycznie patrzy na świat. Ka Hancock do tej grupy właśnie należy.


Z racji wykonywanego zawodu Autorka musiała być świadkiem wielu trudnych, smutnych i tragicznych chwil w życiu swoich pacjentów. Widziała zapewne jak wielu z nich pomogła lub wręcz ocaliła siła miłości bliskich im osób, a jak wielu poddało się pozbawionych tego wsparcia. Napisała więc historię, która skupia się na budującej sile miłości. Miłości ofiarowanej i odwzajemnianej, mądrej, cierpliwej i wyrozumiałej. Łączącej ludzi ponad wiek, płeć, pokrewieństwo, problemy, choroby, a nawet śmierć. Uproszczeń w opowiadaniu jest mnóstwo i gdyby nie wysokie oceny czytelniczek, nie szukałabym tej książki w bibliotece na podstawie noty wydawcy. Przyznaję też, że na początku miałam ochotę odłożyć lekturę. Należę jednak do osób, które łatwo wzruszyć i tak od pierwszego wzruszenia poprzez kolejne, a tych u Ka Hancock jest naprawdę dużo, dobrnęłam do ostatniej strony. I to jest chyba klucz do zrozumienia wysokich ocen. Historia obfitująca w tragiczne wydarzenia, ale otulona ciepłym szalem empatii i optymizmu Autorki kochającej świat i ludzi dostarcza wzruszeń o niemal terapeutycznie oczyszczającej sile. 


>>>Moja subiektywna ocena: 5/10<<<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz